sobota, 16 lipca 2016

Pink Floyd - The Piper At The Gates Of Dawn (1967)

Kiedy ktoś wspomina o Pink Floyd, w mojej wyobraźni ukazuje się obraz grupy z jej klasycznego okresu. Na tę wizję składają się różne elementy. Wielki okrągły ekran górujący nad spowitą w dymie i kolorach scenie. Charakterystyczne brzmienie organów Wrighta i gitary hawajskiej Gilmoura. Legendarne albumy - Dark Side Of The Moon, Wish You Were Here, Animals - oraz ich równie legendarne okładki. Pełne gorzkich refleksji teksty Rogera Watersa i latające świnie.
Jednak w czasach początków działalności Pink Floyd, zespół miał zupełnie inny wizerunek. Było to dawno, dawno temu, kiedy liderem grupy nie był jeszcze cyniczny czarnoksiężnik Waters, lecz niesforny chochlik Barrett. Zamiast rozważać kwestie społeczne i filozoficzne tak jak jego następca, Barrett odkrywał przed słuchaczami baśniową krainę dzieciństwa.
Syd Barrett nie był wybitnie uzdolnionym muzykiem, lecz dzięki niezwykłej wyobraźni, charyzmie i talentowi do pisania chwytliwych, choć dosyć niepokojących piosenek, udało mu się uczynić z debiutującego Pink Floyd jeden z najciekawszych zespołów brytyjskiej psychodelii. Pierwszy album Floydów, The Piper At The Gates Of Dawn, brzmi dziś może nieco przestarzale, lecz wciąż stanowi dowód niesamowitej kreatywności zespołu w tamtym okresie. Floydzi przemierzają przestrzeń kosmiczną, cytują starożytną chińską księgę I-Ching, krzyczą, wydają dziwne odgłosy i przyglądają się strachom na wróble. Ta infantylna muzyka ma w sobie mnóstwo uroku.
Chyba wszyscy miłośnicy muzyki rockowej wiedzą, że historia Syda Barretta nie miała szczęśliwego finału. Muzyk, który sprawił, że zespół wybił się ponad przeciętność, zapłacił za sukces artystyczny ogromną cenę, jaką było uzależnienie od narkotyków i załamanie nerwowe. Solowe albumy Barretta nie były już tak udane jak jego nagrania z Pink Floyd. Syd porzucił karierę muzyczną i wrócił do rodzinnego miasta, Cambridge. W późniejszych latach, pozostali członkowie Pink Floyd poświęcili Barrettowi wiele kompozycji, zapewne zdając sobie sprawę, że bez niego historia zespołu potoczyłaby się zupełnie inaczej. Debiutancki album, The Piper At The Gates Of Dawn, stanowi przede wszystkim świadectwo niezwykłej wyobraźni tego intrygującego artysty.


Ocena: 7

1 komentarz:

  1. Świetny blog! Dodany do obserwowanych. Zapraszam również do mnie: http://muzykofil.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń